Wielu analityków i inwestorów zadaje sobie obecnie pytanie: czy czeka nas kolejny kryzys złota?

Jest bardzo prawdopodobne, że będziemy świadkami kilku silniejszych korekt, jednak. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że obecnie jesteśmy w pierwszych jego momentach. Wcześniejsze napięcia pomiędzy Bundesbankiem, a FED-em pokazały, że kryzys zaufania staje się powoli faktem i nie omija nawet finansowych gigantów. Równocześnie konsekwentnie topnieje złoto w skarbcach zachodnich banków centralnych, a ciągle dołujące ceny coraz bardziej sugerują próby nieco rozpaczliwego stabilizowania chyboczącego się systemu. Sytuacja na pewno daje powody do niepokoju.

Na tle tego wszystkiego warto zaobserwować też to, co dzieje się na wschodzie: Rosja i Chiny masowo skupują złoto z rynków, w przeciwieństwie do banków centralnych z Europy nie wpuszczając go jednak do ponownego obrotu. Kolokwialnie można powiedzieć, że każda sztabka, która ląduje w chińskich i rosyjskich skarbcach pogarsza sytuację cierpiących na niedobór złota instytucji europejskich. Gra toczy się oczywiście o pokrycie walut mocarstw azjatyckich w złocie, co wiąże się z od lat konsekwentnie wprowadzanym w życie planem obalenia dolara jako podstawy powszechnie funkcjonującego systemu walutowego. Warto też odnotować, że wymienialność złota na juana sprawi, że przestanie być ono – jak dotychczas – aktywem pozbawionym kuponu i dywidendy.

To właśnie w głównej mierze od wyniku tej wojny walutowej zależeć będzie przyszłość i kondycja naszych finansów – i także jej poświęcone są już obecnie różnorakie działania na arenie międzynarodowej, na przykład te wymierzone we wzmacnianie dolara. W perspektywie lat zwycięzcy w tym starciu dopatrywał bym się raczej w Chinach, niemniej rozstrzygnięcia w tej kwestii najprawdopodobniej nie nadejdą jeszcze przez długi czas.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *