Od pewnego czasu media informują o tym, jakoby niemiecki Bundesbank zażądał od USA oraz Francji zwrotu przechowywanego przez nie, niemieckiego złota. Od zakończenia drugiej wojny światowej większość królewskiego kruszcu należącego do Niemiec była przechowywana zagranicą, co było powiązane z zimnowojennymi zagrożeniami oraz klimatem. W skarbcu we Frankfurcie nie znajduje się nawet 1/3 z około 3400 ton niemieckiego złota (konkretniej jest to około 1050 ton) – większość, bo aż 1500 ton jest przechowywana właśnie w USA, sporo jest także w Londynie (ok. 440 ton) oraz Paryżu (370 ton).
Teraz, pod wpływem opinii publicznej, Niemcy zapragnęły mieć swoje rezerwy z powrotem u siebie – i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że FED zwrotu odmówił, stwierdzając, że oddanie wymaganej przez Bundesbank ilości sztabek będzie w całości możliwe dopiero w 2020 roku.
Tłumacząc się brakiem odpowiednich procedur odmówiono również żądanego przez Niemcy audytu, a kolejne delegacje zostały uraczone jedynie „paroma sztabkami w podejrzanie pustym pomieszczeniu”. Od tamtego czasu emocje nieco opadły – FED i Bundesbank zawarły porozumienie, na mocy którego do Niemiec ma w perspektywie najbliższych 7 lat wrócić około 20% przechowywanego w USA złota. Umowa ta jest niespiesznie realizowana – w czerwcu (bieżącego roku) dotarły do nas doniesienia o tym, jakoby do Niemiec wróciło łącznie 69 ton królewskiego kruszcu (wliczając w to jednakże również złoto przewożone z Francji), połączone z mocnymi sygnałami zaufania Bundesbanku wobec Amerykanów.
Nie da się jednak ukryć, że zniszczenia w reputacji FED już zostały dokonane – cała sytuacja idealnie wpasowała się w wygłaszane przez niektórych analityków wątpliwości co do rzeczywistych rezerw złota przechowywanych w skarbcach rezerwy federalnej. Obecnie coraz głośniej pyta się o to, czy FED w ogóle złoto posiada oraz – co równie ważne – czy sytuacja innych zachodnich banków centralnych nie wygląda przypadkiem identycznie.
Co się stało ze złotem? Odpowiedź na to jest w gruncie rzeczy dość prosta: było aktywem, które nie generowało zysków, a którego przechowywanie naturalnie było przecież obarczone pewnymi kosztami. Postanowiono więc, że złoto powinno zarabiać. W jaki sposób? W drodze pożyczania, lub być może raczej czasowej dzierżawy złota potrzebującym – najczęściej bankom bulionowym.